Najnowsze wpisy, strona 32


Koronawirus i sprawy bieżące....
22 marca 2020, 18:46

To już mój ósmy wpis na tym blogu. Zastanawiam się czy jak będę pisał w takim tepie,  a założyłem bloga w piątek to czy za pewien czas nie będę w rankingu najaktywniejszych blogów?  No ciekawe chociaż założyłem bloga prywatnego....

Dzisiaj niedziela , wielkimi krokami zbliża się wieczór ,i jutro początek tygodnia. Niektórzy wybierają płatną 2 tygodniową  kwarantanne.  Jak narazie ja i moja rodzina czujemy się dobrze , chociaż można i udać ,ale ja trochę się boję w sumie iść teraz. Co będzie potem ??? Jak narazie 5683 potwierdzone przypadki. Jak moi domownicy zdecydują się iść, to ja też. Nic nie stoi na przeszkodzie, dopóki mogę pracować to pracuje. 

To co mnie czasami męczy to , że ludzie nadużywane czasami tych "sickow" . Ja chodzę do pracy , nie oszukuje , wiem że jestem wykorzystywany pod pewnym względem, i przepracowany , ale co , w końcu mam dobrze płatna prace, a kilka osób wyrzucili , lub byli upominani za nadużywanie chorobowych. 

Mam dość dużo zapasów jedzenia w domu więc jest spoko :)

 

:)...
22 marca 2020, 18:30

2018 rok. Już nie pracuje na nocnych zmianach, tylko na dniowkach -  będzie dwa lata. Było mi dość trudno przestawić się na tryb dzienny w pracy. Zacząłem zarabiać więcej A nie praktycznie stawkę minimalną jak wcześniej.  Na dniowkach jest dużo więcej osób  , i każdy dzień jak to w pracy był i jest stresujący. Z moja przyjaciółka spotykałem się dość sporadycznie , aż w końcu kontakt całkowicie się urwał  (a Ona zmieniła pracę pół roku temu). Pracowałem teraz z innymi różnymi osobami z innych krajów. Dużo rzeczy się zmieniało. Było dużo pracy , i tylko zasadniczo weekendy wolne. Praca - dom. Pamiętam, że dwukrotnie w marcu i listopadzie 2018  przylecialem do Polski na urlop. Z każdego urlopu przywiozłem w plecaku mase jedzenia. Przeczytałem dużo książek. Żeby odreagować chodziłem na siłownię.  Monotonialaughing

W minionym roku tradycyjnie w marcu pojechałem na 2 tygodnie do Polski , następnie byłem w Polsce w lecie. Cztery lata w Anglii. Jak to zlecialo.... W kwietniu zostałem sam w Anglii. Pamiętam początkowo byłem przerażony. Rodzina ,  z która mieszkam poleciała na tydzień do pl. Zaprosiłem mojego kumpla do siebie. Powiedział mi , że wraca do kraju. On był tutaj sam , a ja mam bliskich , którzy mnie wspierają.  Szlifowalem angielski , nawet kupiłem ciekawe książki do nauki. Kolejne Święta , i kolejne urodziny. Jakie miałem postanowienia ? Ograniczyc fajki , wiecej ćwiczeń. Nie w pełni się udało ale tragedii nie ma :)

.........
22 marca 2020, 18:20

Pamiętam, że po moim powrocie do Uk z Polski byłem w dołku. Siedziałem na ławce i czytałem książkę , bo lepiej było mi siedzieć na dworze niż w domu. Przez całkowity przypadek spotkałem swojego kumpla. Znaliśmy się z pracy. Pospacerowalismy trochę, potem poszedłem do niego na chatę. Miał mały, fajny pokoik. On z charakteru byl bardzo podobny do mnie. Jego towarzystwo bardzo mi pomoglo.Często potem spędzaliśmy razem czas. Przychodzilem do niego , oglądaliśmy filmy czy nawet spotykaliśmy się czasem na mieście. Był moim prawdziwym kumplem poznanym tutaj.

.......
22 marca 2020, 16:06

Kolejny tydzień w pracy minął niezbyt udanie , miałem dużo pracy, a robiłem wtedy z takim Wegrem. Przyjaciółka trochę "podsmiechiwala " się Z mojej pracy. Było mi trochę smutno :(

Roboty było ponad nasze możliwości, byliśmy zawalenie wszystkim , czuliśmy się zle , wykorzystywani i zestresowani. Przedostatniego dnia ,  nadal to pamietam jak kierownik wydzieral sie na mnie , czulem sie okropnie  , robilem co moge , a mimo to z pewnego siebie chlopaka poczulem sie potwornie , jak by wszystko sie zawalilo , myslalem sobie: dlaczego ja ? Potem pojawił się kolejny dramat , ktoś podniósł na mnie głos o blachostke i miałem wszystkiego dość.

 W domu nie mogłem zasnąć , a przecież został mi jeszcze jeden dzień w pracy. Byłem jak wrak. Na ostatnia swoją nockę po drodze do pracy serce walił mi jak młot i myślałem że zemdleje... chciałem rzucić wszystko i wracać do Polski. Nasze zycie składa się w końcu z sukcesów i porażek. Po paru tygodniach był kolejny kiepski epizod w moim życiu: pojawiły się skargi że coś zrobiłem źle,  znowu darcie ryja na mnie. Chciałem o tym zapomniec ale nie mogłem. Ludzie tacy są, niektórzy są znerwicowani i wyladowuja się na innych....

Zacząłem czytać książki. Pamiętam ,  że pierwszą , którą  tutaj przeczytałem była "Dziewczyna z pociągu". Jako wielki fan tenisa zamówiłem autobiografię Agi Radwańskiej , którą czytałem na lotnisku w drodze do Polski. Na około 2 i pół tygodniowy urlop w Polsce zacząłem czytać książkę "Dziewczyna , która przepadla" , moja ulubiona do , której mam sentyment:) Ksiazka ta opowiada o dziewczynie , która została porwana i wieziona przez 8 lat przez psychopate. Czulem jakbym czytal o sobie , kawal czasu bo wtedy 2 letni spedzony w Anglii. Tez czulem sie jak bym byl porwany i uwieziony w pulapce. Pamiętam jak przeczytałem ponad 100 stron w około 3 godziny , gdy moja Mama spała.  W Polsce próbowałem trzymać wszystko na wodzy. Ale sie nie udało.  Zrobiłem z siebie głupka przed paroma ważnymi osobami.  Mój urlop minął kiepsko , bo ciałem byłem w Polsce , lecz myślami w Anglii. Nie chciałem,  lecz musiałem wrócić do Uk , bo tam miałem pracę,  a w Polsce już nie było dla mnie miejsca. 

Wspomnienia
22 marca 2020, 13:10

Sadzilem , ze bedzie mnie pracy i myliłem się. Na nocach były dwie osoby najpierw pracowałem z niemiłym , i strasznie upierdliwym Nigeryczykiem. Po kilku startach On został zwolniony i pracowałem z 3 lata starszym ode mnie Rumunem. Całokształt naszej wspólnej pracy dobrze wspominam. Fajny chłopak , wspólne przerwy , fajni ludzie. Nawzajem się wspieralismy. Kiedy on pojechał w grudniu 2016 na urlop Bożonarodzeniowy,  pracowałem z chłopakami z przeciwnej zmiany. Pamiętam długie przerwy z pewnym szalonym Polakiem. Dużo śmiechu i płotem:)

Dzięki nockom poznałem pewna koleżanka,  która została moja przyjaciółka. Była nowa w Uk. Kręciło się w około niej mnóstwo ludzi , ale najlepszy kontakt miała że mną. Czułem się wyjątkowo. Razem dojezdzalismy busem do pracy , wspólne rozmowy , razem pracowaliśmy ,  spotykaliśmy się po pracy również. Było super !

Po pewnym czasie zgraliśmy się z przyjaciółka i  pojechaliśmy na wycieczkę do Londynu , pierwszy i ostatni jak dotąd raz byłem w stolicy Uk.bylem w centrum Londynu zobaczyłam na własne oczy m.in. London Eye i Big Ben. Bylismy na Camden Town -pamietam co jedlismy wtedy Kolumbijskie pudelko pelne zarcia , mniam ;). Bylismy na Oxford Street. Kumpela kupiła buty , które potem oddała po paru tygodniach. Napisała mi SMS czy nie chce jechać z Nia drugi raz , ale odmowilem i pojechała sama. Porobilismy zdjęcia.mozliwe , że są jeszcze w starym telefonie , który mi się popsuł. Niektóre mam na Facebooku. Kupiłem trochę magnesow na lodówkę. Zawiozłem niektóre Mamie do Polski , parę mam tutaj. Pozostały świetne wspomnienia z naszego wypadu. 

Pozniej pamietam nadszedł kryzys. Tak naprawdę pewna sytuacja , która wydarzyła się z końcem 2016 roku długo nie dawała mi spokoju , za dużo rozmyslalem , miałem to wszystko z tylu głowy,  i jakoś w lecie 2017 roku kiedy złapała mnie potworna jelitowka. Dowiedziałem się wtedy , że tak naprawdę nie na każdego Polaka w Uk można liczyć ,  i to była nauczka , bo najlepiej liczyć na siebie. Nadal przyjaznilem się z tą dziewczyną,  i pamiętam weekend spędzony z Nia , palenie fajek , jak zrobiliśmy schabowe z ogórkami , film który wtedy oglądaliśmy: Ukryte Działania , nasze pogaduchy i miła atmosferę. Kota sfinksa , którego pilnowała,  bo jej znajomi u których pomieszkiwala na początku wylecieli na urlop do Polski i zaprosiła mnie na weekend do siebie bo pilnowała ich domu , bo tam gdzie wtedy mieszkała miała problem z jakąś dziewczyna , oraz przeżywała sytuację że swoim "przyjacielem". Wspierała ją,  a Ona mnie.